Warzywa- zmora wszystkich niemal rodziców. Nie ma tygodnia bym nie czytała o tym, jak to jedno czy drugie dziecko nie chce jeść warzyw lub jada ich niewiele.
Cóż poradzić, ewolucyjnie jesteśmy przystosowani do preferowania smaku słodkiego.
Jeśli myślisz, że dziecko poznaje smaki gdy zaczynamy rozszerzać jego dietę, to jesteś w błędzie. Pierwsze doświadczenia smakowe mają miejsce na długo przed narodzinami. Ekspozycja na bodźce smakowe i węchowe ma miejsce jeszcze w brzuchu mamy poprzez płyn owodniowy.
Już nienarodzone bąble, chętniej łykają słodkie wody smakowe. Po narodzinach pierwszy smak jaki poznajemy – mleko mamy, jest słodki dzięki zawartości laktozy (cukru mlecznego). Nic dziwnego, że słodycz jest dla nas synonimem ciepła, dobra lecz również nośnikiem informacji o wysokiej kaloryczności produktu (na początkowym etapie życia to ważna wiedza).
Dziecko rodząc się posiada znacząco więcej kubków smakowych niż dorosły. Jest przez to bardziej wrażliwe na smaki. Jak się kształtuje fizjologia smaku? Kiedy dzieci zaczynają akceptować różne smaki?
- Smak słodki? – od samego początku
- Smak słony? – od ok. 4 miesiąca, ale największe upodobanie do smaku słonego pojawia się pomiędzy 6 a 24 miesiącem
- Smak umami (tzw. piąty smak – smak mięsny) – również od 4 m.ż.
- Smak gorzki, kwaśny – ewolucyjnie to smaki ostrzegawcze, pokarmy o tym smaku były ewolucyjnie zepsute, trujące przez co traktowane jako szkodliwe. Akceptacja tych smaków musi być wytworzona.
Warzywa mają komponentę smakową gorzką, wiele dzieci jest więc niechętnych im. Malec gdy do jego ust dostanie się smak gorzki, odruchowo odrzuca go. Dla niego to oczywiste, język daje sygnał ostrzegawczy – „Hej nie bierz tego, to może być trujące!” Tak samo w przypadku produktów kwaśnych, kiszone ogórki czy kapusta kiszona (pomijając fakt, że są słone i nie powinny być podawane zbyt często dzieciom) to wytwór fermentacji mlekowej, w produkcie znajdują się bakterie kwasu mlekowego. Kwaśny smak również jest informacją dla dziecka – ten produkt może być zepsuty.
To powód, dla którego warto większy nacisk przy wprowadzaniu pokarmów położyć na warzywa. Jeśli nie teraz, to kiedy? Zwłaszcza, że dzieci ok. 2 roku życia zmieniają swoje upodobania i rezygnują czasowo z jedzenia produktów, które wcześniej jadły. Im więcej smaków i produktów wcześniej wprowadzimy, tym więcej będzie znane.
W Polsce, lecz nie tylko większy nacisk kulturowo przykładamy do jedzenia białka. Pilnujemy by jadło go zawsze. U mnie w domu pamiętam jak mama powtarzała „Dobrze, zjedz tylko mięso.”. To przekonanie jest w nas mocno zakorzenione. Do tego stopnia, że dzieci w każdym niemal posiłku zjadają jakiś produkt ściśle białkowy. Śniadanie to zupa mleczna (lub często płatki z mlekiem), II śniadanie to jogurt, serek lub coś podobnego, obiad – zupa z wkładką lub drugie danie z mięsem w roli głównej. Podwieczorek czasem również zawiera białko, bo często jest bardzo podobny do II śniadania. No i kolacja z nieśmiertelnymi kanapkami z wędliną lub serem. Warzywa są poza posiłkiem obiadowym marginalizowane.
A tymczasem w zdrowej dobrze zbilansowanej diecie powinno być ich 0,5 kg dziennie.
My dorośli również przykładamy rękę do negatywnego odbioru warzyw. Źle się o warzywach wyrażamy. Znacie te stwierdzenia?
„Nie jestem królikiem, żeby jeść tyle trawy”
„Co tu tyle zielska mi dałaś?”
„Nie będę jadł jakiejś ciecierzycy, co mięsa nie ma w domu?”
Dziecko szybko się uczy naszych poglądów i emocji związanych z warzywami. Jeśli później od niego wymagamy by jadło warzywa, w jego oczach jesteśmy niekonsekwentni. Jest jakiś dysonans ja mam jeść, a Ty nie jesz. Chcę być takie jak Ty, też nie będę jadło warzyw. Pozytywne emocje związane z jedzeniem warzyw dają dziecku sygnał, to jest fajne. Japończycy mają zasadę, że jedzą z dziećmi przy wspólnym stole, na którym stoją różne produkty w tym oczywiście warzywa i dziecko widzi jaki stosunek do poszczególnych potraw mają rodzice, dziadkowie czy rodzeństwo. Widzi co lubią, że każdy może lubić coś innego, ale próbuje się wszystkiego. Taka pozytywna atmosfera, bez napięcia i nakazów jest odpowiednia do wprowadzania nowości w diecie dziecka.
Często gdy dziecko ma negatywny stosunek do warzyw zamieniamy je na owoce, to zrozumiałe. W Piramidzie Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej warzywa i owoce są na tym samym piętrze. Oczywiście owoców powinno być mniej niż warzyw, lecz gdy jest to jedyne źródło witamin i mikroelementów z tego poziomu piramidy, lepiej gdy jedzą owoce niż nie jedzą nic.
Natomiast moje zdanie na temat zamiany warzyw i owoców na soki jest negatywne. Soki według WHO [Światowej Organizacji Zdrowia] są źródłem wolnych cukrów, które powinny być w diecie dzieci ograniczane. Nie zamieniajmy dzieciom świeżych produktów na soki, zwłaszcza, że początkowo dajemy soki przecierowe a u starszych dzieci mamy tendencję do podawania soków z koncentratu lub nawet napoi.
Sok nie jest alternatywą warzywa czy owocu.
Jeśli jako dziecko byłeś niejadkiem warzywnym lub grymasiłeś, uważaj, bo Twoje dziecko również może tak robić. Pojawiają się sugestie, że zachowania takie są dziedziczne.
Moje pięć sposobów na warzywa:
- Dodawaj je do ulubionych potraw. Warzywa można dodawać do naleśników by uzyskać dzięki temu kolorowe placki (szpinak – zielone; burak – różowe; marchew – żółte). Warzywa mogą lądować również w pulpetach mięsnych czy z kaszy.
- Zmień formę, konsystencję warzywa.Każde warzywo można podawać na różne sposoby. Zwykła marchewka może być podawana w postaci krążków, słupków, kostki, kwiatków, tarta na drobnych oczkach, tarta na dużych oczkach, gotowana, puree itd. Może się okazać, że dziecko nie lubi gotowanej puree, ale gotowane kwiatki zjada chętnie, albo woli słupki świeżej.
- Zwiększ swoje szanse podając więcej warzyw na talerzu. Badacze stwierdzili, że dziecko lubi wybór. Oznacza to, że jeśli na talerzu jest więcej niż jedno warzywo zwiększasz szansę, że jakieś zje. Dzieci lubią decydować, zresztą podobnie jak dorośli. Wiesz, że według badań jednego z najważniejszych psychologów jedzenia Brian’a Wansink’a Sherlock Holmesa zachowań żywieniowych jemy więcej gdy korzystamy ze szwedzkiego stołu (ach te all inclusive J).
- Dzieci lubią widzieć co jedzą. Robisz surówkę dla całej rodziny? Świetnie, każde z warzyw osobno podaj na talerzu dziecku jako osobny produkt. A dodatkowo zwiększysz szanse na zjedzenie któregokolwiek z warzyw.
- A co powiesz na warzywne zabawy ze swoim dzieckiem. Może wspólne próbowanie nowości? Nowe warzywo, szukanie przepisu, wspólne robienie potrawy i następnie wspólne zjadanie? Fajnie jeśli to również będzie nowość dla nas. Dziecko zobaczy naszą odwagę, wspólnie opowiecie co was zaskakuje, czy smakuje czy nie. Niech to będzie ciekawa zabawa i doznanie dla was.
Wspólnota w kuchni zbliża, gdy planujesz posiłki uwzględniaj preferencje dziecka, na talerzu niech znajdują się również potrawy, które akceptuje.
NAJWAŻNIEJSZA ZASADA POSIŁKU Z DZIECKIEM, NIE ZMUSZAJ DZIECKA DO JEDZENIA.
Rodzic decyduje co dziecko zje, dziecko decyduje ile zje oraz czy w ogóle zje.